Swego czasu, jadąc autobusem, usłyszałem, jak ktoś pod nosem nucił już dość stary (ale jary) kawałek Liroya – „Scyzoryk”. Wywołało to we mnie nostalgię minionych lat i zacząłem wspominać swoje dotychczasowe wycieczki i ciekawsze sytuacje z nimi związane. Dając się złapać w te sentymentalne sidła niczym Han Solo w promień ściągający Gwiazdy Śmierci, zacząłem zastanawiać się nad najbardziej rozpoznawalnym i uniwersalnym w zastosowaniu podczas podróży „gadżetem” Człowieka Wycieczki…